Czyszczenie zacisków i smarowanie prowadnic hamulcowych. Regeneracja i konserwacja hamulców Toyoty.
Tarcze hamulcowe oraz zaciski na tylnej osi w mojej Toyocie Corolli były już mocno wyeksploatowane. Większą uwagę przywiązywałem zawsze do przedniej osi bo w 70% jest ona odpowiedzialna za skuteczność hamowania. Jednak przyszedł i czas na odszczurzenie tylnej osi. Poleciałem „po bandzie” i kupiłem najtańsze tarcze z klockami za jakieś 140 ziko komplet. Tarcze to goła stal zabezpieczona cienką warstwą oleju a klocki … jak to klocki czarne i śmierdzą 😉 Trochę ten zakup traktuje jako eksperyment, bo w internetach jest wiele niesamowitych historii o krzywiących się tanich tarczach i wyższości jednej firmy nad drugą, postanowiłem sam sprawdzić czy tanie tarcze i klocki na tylnej osi robią aż taką wielką różnicę.
Pamiętajcie, że tłoczek tylnych zacisków hamulcowych wkręcamy jak śrubę. Bardzo przydatny do tego jest ścisk tłoczków, który obracamy jednocześnie wciskając tłoczek.
Podczas wymiany tarcz i klocków hamulcowych nie możemy zapominać o czyszczeniu, smarowaniu, regeneracji i konserwacji zacisków z jarzmem. Wiele osób a najczęściej warsztatów samochodowych wymienia tarcze z klockami lub same klocki bez podstawowych zabiegów jak dokładne oczyszczenie i konserwacji zacisków hamulcowych, prowadnic, tłoczków czy samej piasty. Popularny jest nawet termin „wymieniacze”, kultura naprawy przestaje istnieć a razem z nią dbałość o szczegóły. Z wymieniactwem łączy się pośpiech, wszyscy gdzieś pędzą, śpieszą się, nerwowo poganiają nawzajem a średni czas wymiany tarcz i klocków na tylnej osi to 20-30 minut, następnie samochód stoi godzinę na parkingu i dzwoni się po klienta że robota skończona. Czy można oczekiwać, że w takim pośpiechu pracownik warsztatu będzie miał czas na rzetelny serwis hamulców? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi 😉
Zakres czynności, który wykonuję przy amatorskiej wymianie tarcz i klocków:
– czyszczenie kółkiem drucianym: piasty, osłony, zacisku, jarzma i malowanie odrdzew.
– kontrola piasty czy nie ma luzu na łożysku
– demontaż i czyszczenie prowadnic z gumkami oraz ich gniazd
– smarowanie gniazd i prowadnic smarem odpornym na wysoką temperaturę
– odchylenie uszczelki tłoczka hamulcowego i umycie tłoczka brejk klinerem, następnie nałożenie specjalnego smaru ale tylko pod uszczelkę, jeżeli tłoczek posiada rdzę pod uszczelką należy go wymienić
– szlifowanie pilnikiem prowadnic klocków (miejsce na blaszki) czyszczenie blaszek
– kontrola przewodów hamulcowych czy nie są sparciałe oraz cylinderka
Czego nie robić: nie smarować blaszek przy klockach i nie smarować piasty. Smarowanie tych miejsc powoduje że dostaje się tam kurz, brud, piach i oblepia te miejsca powodując ich nieprawidłową pracę, te miejsca powinny być suche i czyste.
Ten wpis jest post factum, bo wymianę tarcz z tyłu zrobiłem przed wakacjami, ale jak wiecie są rzeczy ważne i ważniejsze a blog to hobby i zabawa. Dzięki temu zdążyłem przetestować te tanie tarcze z klockami i mogę się podzielić jak działają i wyglądają po 4 tysiącach kilometrów. Wizualnie widać, że szybciej rdzewieją na rantach. Przed montażem pomalowałem je odrdzewiaczem jak sołtys krawężniki przed 1 maja 😉 Pomalowałem cały bęben tarczy, ranty a na koniec stwierdziłem że maznę całą… tak wiem sołtys byłby dumny ze mnie. No ale wracając do tarczy, nie będę czarował rdzewieje szybciej, odrdzewiacz starł się w miejscu pracy klocków ale pozostał na bębnie i dalej chroni, natomiast górna krawędź tarczy jednak mocno się nagrzewa i ruda tańczy tam jak szalona. Zauważyłem też malutką ryskę nad klockami co świadczy, że materiał tarczy jest jednak miękki. Klocki niewiele się zużyły, myślałem że za te pieniądze ich już nie będzie a one prawie całe. Jako wybitny ekspert z czujnikami w nodze mogę śmiało powiedzieć „nadal hamują”. To humorystyczne zakończenie pokazuje, że tanie tarcze z klockami na tylnej (mało wymagającej) osi też dają radę, tarcze się nie krzywią, nie biją oraz hamują. Także wszystkie te niewiarygodne historie z sieci o tarczach falujących niczym naleśnik wsadziłbym między bajki, owszem jeżeli jeździsz Corollą jak byś miał pod sobą Porsche i na rozgrzanych tarczach ładujesz się w największą kałużę bo lubisz patrzeć jak woda się rozbryzguje to pewnie z każdej tarczy będziesz miał naleśnik.
Podsumowując: warto poświęcić na serwis hamulców przynajmniej jeden wieczór i na spokojnie bez pośpiechu spędzić sobie z 2-3 godzinki nad ich wyczyszczeniem i zamontowaniem nowych tarczy i klocków.
Niebawem będę zmieniał koła to wrzucę foto i sami je zobaczycie.