Naprawa zderzaka w Corolli E15. Czyli spawanie plastiku, szpachlowanie i lakierowanie 🙂 Zobacz jak samemu przeprowadzić naprawę i ucz się na moich błędach…
Pewnie zapytacie jak można rozwalić zderzak w którym są czujniki cofania? Okazuje się że można, i to szczególnie na początku nauki jazdy z tymi czujkami. Przejdźmy jednak do rzeczy. Zderzak był pęknięty z odpryskami farby więc należało zacząć od rozszlifowania uszkodzonego miejsca a następnie pospawania plastiku i wyrównania wszystkiego szpachlą z włóknem szklanym. Nie używałem szpachli finiszowej, nałożyłem kilka razy szpachle z włóknem, szlifowałem, znowu nakładałem + szlif mniejszą gradacją i wyszło wystarczająco dobrze. Poniżej możecie zobaczyć fotki z tego etapu prac.
Kolejnym etapem było pomalowanie naprawianego miejsca primerem czyli podkładem akrylowym. Użyłem podkładu Presto, naprawdę świetnie pokrył i wyrównał powierzchnię.
No i zostało nam lakierowanie czyli baza a później klar. Kupiłem puszkę oryginalnego lakieru z Toyoty na Czerniakowskiej w Warszawie i pomalowałem. Muszę powiedzieć, że kolor bazy niestety różnił się od oryginału… niby ten sam kod, niby lakier z salonu, a jednak… być może jest to efekt że moja karolina pochodzi z pierwszej serii, którą produkowano w japońskich fabrykach, możliwe że technologia lakierowania była tam inna od europejskich fabryk. Malowanie puszką oryginalnego lakieru to prawdziwa mordęga, końcówka to raczej skin cap, gdzie większość producentów lakierów daje coś w kierunku fat capów, by szerokość „miotły” przypominała pistolet, czyli szerokie rozpylenie. Jakoś pomalowałem zderzak tym „oryginalnym” lakierem. Pozostał klar, tutaj również chciałem zrobić dobrze, więc kupiłem puszkę klaru, dwukomponentowego, od dołu jest zawleczka, którą zrywa się i utwardzacz zostaje uwolniony. Niestety lakierowanie klarem wtopiłem po całości, temperatura w garażu to kilka stopni i klar wyszedł jak skórka pomarańczy, było po prostu za zimno i nie pomagało nawet podgrzanie puszki. Poniżej wrzuciłem foty jakich produktów użyłem oraz widać końcowy „efekt” 😉
Morka, skórka pomarańczy czyli brak połysku na klarze może być efektem np. za małego rozpylenia lakieru lub za małego ciśnienia na dyszy lub za gęstego lakieru lub za dużej odległości od lakierowanego elementu lub za niskiej temp. otoczenia 🙂 U mnie niestety była winą temperatura otoczenia, która obniżała ciśnienie na puszce i powodowała że klar robił się gęsty i nie rozpływał się. Przez pewien czas pojeździłem z takim badziewiem na zderzaku i dopiero jak zrobiło się cieplej postanowiłem odpalić kompresor, podpiąć normalny pistolet lakierniczy i wlać 100 ml normalnego klaru 2K, no i to dopiero przyniosło pożądany efekt, klar się pięknie rozlał i dał ładny połysk. Podsumowując, jeżeli chcecie lakierować puszkami, to róbcie to najlepiej w temperaturze około + 20 stopni, podgrzejcie puszki w ciepłej wodzie i może wam to wyjdzie ok, ale jeżeli macie kompresor i jakiś pistolet lakierniczy chociażby za 100 zł to szkoda czasu na puchy.
Poniżej wrzucam efekt z poprawki lakierowania pistoletem lakierniczym.
… za kilka dni wrzucę, bo widzę że nie mam w telefonie 😉
Trochę długo trwało to moje wrzucanie fotki z telefonu, ale jak to się mówi fotki musiały nabrać „mocy prawnej” 😉 Poniżej zdjęcia
Jak widać do ideału sporo brakuje, (chociaż nie jest źle jak na pierwszą naprawę garażową) po prawej stronie widać lekko odcięcie, a lakier ma inną barwę… pomimo tego że kupiłem oryginalny lakier z salonu Toyoty… jak widać są różne odcienie tego lakieru. Wniosek po czasie nasuwa mi się jeden, masz jakąś szkodę – idź do lakiernika, chyba, że masz kompresor, dobrze dobraną farbę i zastosujesz cieniowanie lakieru , to wtedy zrobisz idealne przejścia.